Seans łączności w
konkursie – 6-8 czerwca 2019 r.
Przygotowania do budowy tych
sztucznych portów rozpoczęto już na rok przed inwazją. Oczywiście wszystko
musiało być utrzymane w tajemnicy. Lecz nie było to łatwe, zważywszy na to ile
elementów i jakiej wielkości trzeba było przygotować, aby można było później
zmontować z nich całe konstrukcje obu portów. Aby stłumić oddziaływanie fal
w rejonie montowania portu, wykonano 212 betonowych kesonów różnej wielkości,
zdolnych utrzymać się na wodzie. Największe miały 60 metrów długości, 17 metrów
szerokości i 18 metrów wysokości. Zużyto do ich budowy 275.000 metrów
sześciennych betonu i 31.000 ton stali. Aby ukryć je przed zwiadem lotniczym
nieprzyjaciela, kesony te zatapiano u wybrzeża Anglii, aby w dniu D-Day
wypompować z nich wodę, przywrócić pływalność i holować przez kanał. Każdy z
tych kesonów wyposażono w pomieszczenie dla obsługi oraz działko Boforsa, celem
zapewnienia obrony przeciwlotniczej zarówno podczas holowania kesonów do brzegu
Francji jak również w celu późniejszej ochrony przeciwlotniczej zbudowanego
portu. Każdego Boforsa na kesonie wyposażano w znaczną ilość amunicji - do 20
ton. W miejscu docelowym, kesony te były osadzane wzdłuż brzegu, we wcześniej
zaplanowanych miejscach o głębokości około 9 metrów i dociążane piaskiem
pobieranym z dna morskiego. Górna połowa każdego z nich wystawała ponad wodę.
Ich zadaniem, podobnie jak kilku zatopionych statków i okrętów, było utworzenie
falochronu, przed którym kotwiczono dodatkowe podłużne, pływające w toni
morskiej elementy, wstępnie tłumiące fale. Drugim bardzo ważnym typem elementów
tego sztucznego portu były pływające piersy (rodzaj prostokątnej platformy),
każdy o wyporności 1100 ton. Każdy wyposażony był w swoich narożnikach
w prowadnice stalowych słupów, które miały być wsparte o dno. Każdy piers był
zakotwiczony, ale jednocześnie odpowiedni układ lin na bębnach pozwalał na pracę
całej platformy w pionie, zgodnie z przypływem i odpływem. Dzięki temu port mógł
obsługiwać statki całą dobę, bez względu na pływy morskie.
Nie zapominajmy, że z tych platform żołnierze, a przede
wszystkim sprzęt i pojazdy musiały dostać się na brzeg. Możliwe to było dzięki
wielu stalowym ruchomym trapom umożliwiającym zjazd pojazdów z piersów na
sąsiednie kesony, dalej na odcinki pomostów pontonowych i na brzeg. Stalowe,
kratownicowe przęsła pomostu pontonowego wspierane były na dwóch rodzajach
pływaków. Jedne były wykonane ze stali, i te używano od strony plaży na
płyciźnie, a większe, wykonane z betonu używano na głębszej wodzie.
Wyobraźcie sobie, że w dniach 6
do 19 czerwca 1944 r. na brytyjskim odcinku plaż Normandii wyładowywano 120.729
ton ładunku, 50.400 pojazdów różnego rodzaju i 286.586 ludzi. Sztuczny port w
Arromanches, według założeń miał pozwalać na wyładunek 6.000 ton materiałów i
sprzętu dziennie, natomiast okazało się, że po 20 czerwca średni dzienny
rozładunek sięgał 6.765 ton! Ze względu na posuwanie się oddziałów alianckich na
wschód drogi zaopatrywania pierwszoliniowych jednostek bardzo się wydłużały.
Uchwycenie Antwerpii z jej portem, dało możliwość przekierowania zaopatrzenia
drogą morską do tego portu. W konsekwencji, pod koniec grudnia 1944 roku
rozpoczęto demontaż sztucznych portów. Sprawne elementy tych portów wykorzystano
do budowy niektórych przepraw w innych miejscach, jak też doraźnej naprawy portu
w Antwerpii, zbombardowanego wcześniej przez aliantów.
Czas na nasze pytanie konkursowe.
Prosimy o odpowiedź:
Czy jakikolwiek polski statek był
wykorzystany przy budowie portu w Arromanches w pierwszych dniach inwazji? Jak
się nazywał? Jakie pełnił zadanie?
Odpowiedzi prosimy przesyłać
na podaną w regulaminie skrzynkę e-mailową.