Zagadka 2

 

Seans łączności w konkursie – 6-8 czerwca 2019 r.

Wspominamy D-Day 6.06.1944 r.          

 

Przez wiele lat, poczynając od zakończenia II Wojny Światowej, w naszym kraju, w szkole uczyliśmy się historii w często dość ograniczonej formie. Wiele rzeczy przemilczano lub traktowano bardzo pobieżnie. Szkoda, bo przecież w wielu wypadkach z wydarzeniami historycznymi są związane ciekawostki, które bardzo uatrakcyjniają poznawanie historii. W naszym konkursie obecnie wspominamy lądowanie na plażach Normandii. Była to duża operacja wojskowa. Wymagała dobrego przygotowania organizacyjnego, przetransportowania ogromnej ilości sprzętu i ludzi, co wiązało się również z użyciem dużej ilości środków transportowych. Jak wiemy operacja rozpoczęła się od zrzucania skoczków spadochronowych jeszcze przed świtem 6 czerwca 1944 r. Ich zadaniem było przygotowanie i oznaczenie miejsc lądowania dalszych jednostek powietrzno-desantowych i zrzutu sprzętu. Jeszcze przed świtem przeprowadzono bombardowania na całym pasie wybrzeża, aby ułatwić zadanie zbliżającym się już przez kanał La Manche licznym jednostkom nawodnym, transportującym żołnierzy i sprzęt przerzucany w pierwszej fazie operacji. Jak wiemy opór Niemców był zdecydowany, jednak udało się go przełamać. Alianckie oddziały zyskiwały coraz większy teren. Mimo, że lądowanie na plażach było jeszcze zagrożone ostrzałem nieprzyjaciela, już 7 czerwca holowano ku normandzkiemu brzegowi elementy sztucznego portu. Aby chronić jednostki pływające, holowane prefabrykowane elementy portu oraz saperów i wszystkich innych zaangażowanych w budowę tego portu, stosowano w linii plaż zasłony dymne, utrudniające obserwację nieprzyjacielowi. Oczywiście było też wsparcie ze strony artylerii okrętowej, a także osłona lotnicza. Aby móc przeprowadzić montaż elementów sztucznego portu niezbędne było zapewnienie ochrony przed falami. W tym celu postanowiono stworzyć falochron składający się z celowo zatopionych, w z góry przewidzianych miejscach statków i betonowych kesonów. Przystąpiono równocześnie do budowy 2 sztucznych portów (i kilku mniejszych miejsc wyładunku na bazie odcinków mostu pontonowego) mających na celu znaczne usprawnienie dowozu i wyładunku kolejnych oddziałów, broni, pojazdów oraz wszelkiego innego sprzętu i materiałów niezbędnych do prowadzenia działań wojennych.

Przygotowania do budowy tych sztucznych portów rozpoczęto już na rok przed inwazją. Oczywiście wszystko musiało być utrzymane w tajemnicy. Lecz nie było to łatwe, zważywszy na to ile elementów i jakiej wielkości trzeba było przygotować, aby można było później zmontować z nich całe konstrukcje obu portów. Aby stłumić oddziaływanie fal w rejonie montowania portu, wykonano 212 betonowych kesonów różnej wielkości, zdolnych utrzymać się na wodzie. Największe miały 60 metrów długości, 17 metrów szerokości i 18 metrów wysokości. Zużyto do ich budowy 275.000 metrów sześciennych betonu i 31.000 ton stali. Aby ukryć je przed zwiadem lotniczym nieprzyjaciela, kesony te zatapiano u wybrzeża Anglii, aby w dniu D-Day wypompować z nich wodę, przywrócić pływalność i holować przez kanał. Każdy z tych kesonów wyposażono w pomieszczenie dla obsługi oraz działko Boforsa, celem zapewnienia obrony przeciwlotniczej zarówno podczas holowania kesonów do brzegu Francji jak również w celu późniejszej ochrony przeciwlotniczej zbudowanego portu. Każdego Boforsa na kesonie wyposażano w znaczną ilość amunicji - do 20 ton. W miejscu docelowym, kesony te były osadzane wzdłuż brzegu, we wcześniej zaplanowanych miejscach o głębokości około 9 metrów i dociążane piaskiem pobieranym z dna morskiego. Górna połowa każdego z nich wystawała ponad wodę. Ich zadaniem, podobnie jak kilku zatopionych statków i okrętów, było utworzenie falochronu, przed którym kotwiczono dodatkowe podłużne, pływające w toni morskiej elementy, wstępnie tłumiące fale. Drugim bardzo ważnym typem elementów tego sztucznego portu były pływające piersy (rodzaj prostokątnej platformy), każdy o wyporności 1100 ton. Każdy wyposażony był w swoich narożnikach w prowadnice stalowych słupów, które miały być wsparte o dno. Każdy piers był zakotwiczony, ale jednocześnie odpowiedni układ lin na bębnach pozwalał na pracę całej platformy w pionie, zgodnie z przypływem i odpływem. Dzięki temu port mógł obsługiwać statki całą dobę, bez względu na pływy morskie.

Nie zapominajmy, że z tych platform żołnierze, a przede wszystkim sprzęt i pojazdy musiały dostać się na brzeg. Możliwe to było dzięki wielu stalowym ruchomym trapom umożliwiającym zjazd pojazdów z piersów na sąsiednie kesony, dalej na odcinki pomostów pontonowych i na brzeg. Stalowe, kratownicowe przęsła pomostu pontonowego wspierane były na dwóch rodzajach pływaków. Jedne były wykonane ze stali, i te używano od strony plaży na płyciźnie, a większe, wykonane z betonu używano na głębszej wodzie.

Wyobraźcie sobie, że w dniach 6 do 19 czerwca 1944 r. na brytyjskim odcinku plaż Normandii wyładowywano 120.729 ton ładunku, 50.400 pojazdów różnego rodzaju i 286.586 ludzi. Sztuczny port w Arromanches, według założeń miał pozwalać na wyładunek 6.000 ton materiałów i sprzętu dziennie, natomiast okazało się, że po 20 czerwca średni dzienny rozładunek sięgał 6.765 ton! Ze względu na posuwanie się oddziałów alianckich na wschód drogi zaopatrywania pierwszoliniowych jednostek bardzo się wydłużały. Uchwycenie Antwerpii z jej portem, dało możliwość przekierowania zaopatrzenia drogą morską do tego portu. W konsekwencji, pod koniec grudnia 1944 roku rozpoczęto demontaż sztucznych portów. Sprawne elementy tych portów wykorzystano do budowy niektórych przepraw w innych miejscach, jak też doraźnej naprawy portu w Antwerpii, zbombardowanego wcześniej przez aliantów.

 

Czas na nasze pytanie konkursowe.

Prosimy o odpowiedź: Czy jakikolwiek polski statek był wykorzystany przy budowie portu w Arromanches w pierwszych dniach inwazji? Jak się nazywał? Jakie pełnił zadanie?

 

Odpowiedzi prosimy przesyłać na podaną w regulaminie skrzynkę e-mailową.